NEO
Dołączył: 23 Maj 2010
Posty: 1769
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:02, 20 Lis 2010 Temat postu: Posiedzenie Rady Nadzorczej 17.11.2010 |
|
|
W środę odbyło się kolejne posiedzenie rady.
Jak zwykle bardzo dobrze opisał to posiedzenie p. Wojtalewicz na blogu
[link widoczny dla zalogowanych]
Od siebie dodam, że Jamroz popada w paranoiczną chęć uratowania resztki teatru, jaki przez lata uprawiał. Zmarnował 40 min na udawadnianie, że oświadczenie 3 członków rady jest nieprawdziwe, bo... Na szczęście p. Golatowski zgłosił wniosek, żeby se Jamroz również napisał oświadczenie, a nie zawracał głowę.
Dodam, że tym wyrodnym członkiem rady, który głosował za naganą dla zarządu był p. Karpiński. Swoją drogą to żenada, bo przez pół roku komisja statutowa nie mogła się zebrać, bo zarząd był tak zajęty, że nie miał czasu przesłać elementarne dokumenty. W spółdzielni nie można też odnaleźć protokołów z pracy komisji w latach poprzednich, ani jakiś regulaminów. Czyli to jakaś fikcja była.
Pojawiła się też chwilowa dyskusja o pracy prawników. Pojęcie "staranności", jakie jest zasłoną dla pracy prawników, jest chyba związane z etyką zawodową, a nie z lojalnością wobec mocodawcy. Taka lojalność powoduje, że prawnik czasem odradza pewne kroki prawne (choć może na tym zarobić). Z ogólnego oglądu, w naszej społdzielni, część postępowań sądowych prowadzi się jako sztuka dla sztuki. Część, żeby się pozbyć, czy unieruchomić niewygodnych członków. Czasem prawnicy swoim doradztwem przyzwalają zarządowi na kroczenie na krawędzi, czy już poza krawędzią, prawa (jak się nie zgadzacie, wygrajcie to w sądzie ), co z dobrem członków nie ma nic wspólnego.
Żenada jeśli chodzi o zapisy na dyżury. Jamroz zapomniał, że coś uchwalono. Nie jest to dla niego wygodne, bo teraz musi wysłuchiwać pretensji grup niezadowolonych członków i to niszczy jego komfort psychiczny. Woli jak my się zapisujemy, pojedynczo najlepiej, to mu ułatwia robotę ściemniacza.
Potem rada przeszła do spektaklu - ustalenie porządku obrad. Po godzinie byliśmy dalej w lesie.
Następnie P. Stępień przystąpił do snucia opowieści o swojej heroicznej walce i długiej drodze dojścia do stanu dzisiejszego. Dosyć ciekawe podejście jest takie, ze jak pismo z sądu jeszcze nie doszło, to sprawy nie ma. Jak z dzieckiem, które jak nie widzi, to nie ma. Ale jest i pozytywna rzecz, zarząd chyba pierwszy raz bardzo drobiazgowo podał dane zadłużenia. Tyle, że obecni zostalo zobowiązani do tajemnicy. Genralnie skala jest przytłączająca, długi, jakie powstały, ilość ściągniętej kasy - GIGANT! Pocieszę, że skala długu wobec SPEC jakoś mieści się w ramach znośnych. Ale czeka nas parę lat chudych. No i są takie niepoliczalne straty, jak brak zaplanowanych prac remontowych. No i w ramach długów nieujęte są sprawy sądowe w toku, które mogą jeszcze bardziej dociążyć rachunek. Gdy sytuacja spółzielni miała się dobrze, przegrane sprawy ginęły w masie czynszu. Teraz każdy wyrok, każda drobna wierzytelność, jest obciążeniem.
No i tajemnica odnośnie wartości majątku jest zabawna. Wierzyciel jest na pewno doskonale poinformowany o stanie własności spółdzielni. I nie jest problemem oszacować jego wartość. Wystarczy wejść i zapytać w 5 okolicznych agencjach nieruchomości. Zresztą wartości podawane przez prezesa też są jakieś takie niedorobione.
O następnych punktach nie będę pisać, bo kwoty mówią same za siebie.
Dodam jeszcze, że fakt, że przewodniczący jakoś nie widzi potrzeby przyspieszenia pracy rady, zatwierdzenia protokołów (fakt, że wtedy znajdą się w nich różne niefajne rzeczy, a potem powinno się je opublikować na stronie internetowej) pewnie Jamroza zmraża do pracy. Już od jakiegoś czasu przewodniczący unika rzetelnej dyskusji i omawiania ważnych spraw dopusczając do tego, że kolejne punkty posiedzeń spadają, a potem na kolejnych pojawiają się następne i następne i tak w nieskonczoność. Próba dopytywania się o ważne sprawy przez p. Wojatalewicza, spotyka się z dezaprobatą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|