Spóldzielnia Mieszkaniowa "Przy Metrze"

sosna

Upublicznianie prywatnej korespondencji mailowej przez osoby do których nawet nie była adresowana jest nie tylko niemoralne ale jest także naruszeniem prawa i dóbr osobistych.

Poniższe linki polecam pani Renacie Matysiak - Sierry i pani Grażynie Stępniewskiej

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Tak samo za fałszowanie cudzej korespondencji grozi odpowiedzialność karna

aran

Dobrze byłoby gdybyś przestała straszyć innych sądami. To twoja domena.
Wiem, że niekiedy człowiek wstydzi się za innych ale to nie powód żeby opluwać pozostałych.
Mail pokazał tylko sposób waszego działania.
A jeszcze powiedz czy atrakcyjna była ulotka wasza /ta z grzybem po wybuchu jądrowym/?
Mam też uwagę do naczelnego "kropka i przecinka" - dlaczego w tamtej nie zauważył błędów tylko knot poszedł w świat? Zabrakło czasu czy to gapiostwo? No tak ale wy możecie wszystko.

Panie Wojtalewicz - proszę mnie nie nazywać "ciotką" bo ja nie mam nawet najmniejszych i najdalszych powiązań z pana rodziną. Zero koneksji.
Wstyd by mi zalał oczy. To tak mała ale jakże istotna prośba. Na zawsze.

ph14

rewolucyjna ciotko aranie,
twoje zdolności śledczo-dedukcyjne są na podobnym poziomie co umiejętność tworzenia statutu i regulaminu walnego, czyli słabiutkie.
Daj więc sobie spokój ze snuciem teorii spiskowych i weź się do roboty, żeby jesienią znów nie szukać usprawiedliwień własnej niemocy w ataku bliżej niekreślonej kliki Wojtalewicza, do której zaliczasz i Zarząd, i pracowników spółdzielni , i Radę Nadzorczą, i wszystkich mniej lub bardziej świętych.
Nie wiem, kto robił ulotkę, ale po rozmowach ze spółdzielcami śmiem twierdzić, że wiele osób was (członków komisji statutowej) nie trawi, więc autorem mógł być każdy w miarę trzeźwo myślący członek SM.

atena

Ph 14 - góralko Halko, jeśli ma być familyjnie jak w rodzinie - napisz w krótkich słowach jak to jest, że wszyscy chcą dobrze i RN i obsługa prawna i Zarząd i jakoś nie wychodzi, bo większość członków przychodzących na WZ nie chce tego dobrze tylko uparcie dąży do tego aby było żle?. Jeśli twoim zdaniem dobrze jest nazywanie członków "pieszczotliwymi" epitetami, to wczoraj przy piaskownicy jeden z edukowanych dziadków (z wyglądu)z siłą autorytetu rzekł do wnuczka - zamknij morde gówniarzu jeden i wyłaś z piaskownicy na co mu wnusio odpowiedział " chłopaki na podwórku powiedzieli " pocałuj mnie w d........." i miał racje - bo autorytet tak sie nie zachowuje co wnusio wyraźnie dał mu to do zrozumienia. Tak więc dziadku - góralko Halko zachowuj sie odpowiednio i nie częstuj epitetami osób, których nie lubisz, bo to się ani w treści ani w formie Statutu zawierać nie powinno.

NEO

Eee tam.
Zawracanie głowy.
Ten projekt statutu to blamaż. Ale żeby przykryć blamaż panie raczyły rozpowszechniać ulotki, że niby ten nowy statut chroni przed roszczeniami Lanciego (hahaha ateno), Belgradzkiej i Migdałowej. Oczywiście o tym, że statut pozwalał na kolejne inwestycje, nie ma co wspominać.
W rzeczywistości projekt statutu zawierał gwarancje dla pań wejścia do rady nadzorczej nawet, gdy dostaną tylko 1 własny głos, o ile nie będzie konkurencji, a okręgi tak były zmajstrowane, żeby nie było.
A ponieważ trzeba było zakryć te fakty, to baby krzyczały "łapaj złodzieja", czytaj Wojtalewicza. A nawet posunęły się do opowiadania bzdur, że Wojtalewicz w rzeczywistości miał się dogadać ze stępniem, ale się nie dogadał, więc go pogonił.
Życzę powodzenia spółdzielni, w której wierzy się w takie bzdury i jeszcze poważnie traktuje bebłoki nawiedzonych pań, które się nudzą. A z nudy są w stanie spółdzielnię znów pociągnąć na dno. Wystarczy popatrzeć w jakim chaosie pisały statut i czym rzeczywiście zajmowały się podczas tej pracy.
Panie mają gęby pełne frazesów. Ale prywata, egoizm i rządza władzy wyłazi każdą dziurą. Tylko otwórzcie oczy.
Jak to mówią "każdy ma takie Woodstock na jakie sobie zasłużył". Jak spółdzielcy chcą, żeby te panie statut pisały i jeszcze go uchwalą, to będą mieć to na co zasługują.
Pełen darwinizm

NEO

Szanowny KAT nie lubi mojego moralizowania, znaczy moich prześmiewczych, megalomańskich tekstów, ale sam przecież wieszczy swoimi tekstami.
Otóż Kacie ja jestem może Babą Jagą z Belgradzkiej, ale ty czarną owcą z Migdałowej, atena Lanciego 19g. No i na nas razem, choć wy już nie jesteście członkami sm przy metrze, komisja statutowa podobno napisała statut.
Że niby statut zabroni wchodzić do rady osobom z sprawami sądowymi, finansowymi.

Głupich nie sieją, sami się rodzą.

Weźmy takiego Jasia Kowalskiego. Projekt statutu nie przewidział okresu wyborczego i karencji na zgłoszenie kandydatury. Wstaje na walnym złotousty Jaś i opowiada jakie ma ambitne plany i jaka z niego świetlana postać. Brawooo, brawisssimo. Wybieramy Jasia. Zarząd pisnąć nie może. Ale Jaś ma dług i jest w egzekucji. Wchodzi do rady i co? Moraich unieważni mu mandat członka rady? A gdzie jest taki zapis w statucie? Że sąd mu unieważni? A na jakiej podstawie? Ustawa nie przewiduje ograniczania praw wyborczych z powodu długu. A jeśli Jaś skuma się z zarządem i mu dług po cichutku umorzą? Nawet nikt nie będzie wiedział. To już było. Nawet całkiem niedawno.

Komisja statutowa to kutwy, mi się zdaje. Po co 3 prezesów, jeśli może być 2? Mniej się wyda przecież na darmozjadów. Że sitwa, że w przeszłości coś tam coś tam?
EEE tam.
Po co płacić członkom rady, znaczy leniuchom i nierobom? W czynie społecznym należy robić. Że nie ma darmowych obiadów? Że za darmo, jak to mówią, to tylko w mordę dostać można? Że cała praca w radzie to jak to dostanie w mordę czasami? Ale jak to brzmi?

6 lat temu na grupach członkowskich spóldzielcy przegłosowali postulaty do statutu.Te postulaty znalazły się w obecnym statucie. Demokracja demokracją, ale bardziejszość musi być po naszej stronie.

KAT

pustosłowie

tak naprawdę
to kasa tylko w głowie
reszta to dodatek
najczystsze pustosłowie

KAT

PS Tyle jako komentarz!

NEO

Prawda jest taka, że praca w radzie nadzorczej to wcale nie jest 2 godziny dyżuru i posiedzenie. Jak ktoś tak myśli, to znaczy, że nie nadaje się do tej roboty. To praca polegająca na analizie dokumentów, nieskończonej liczbie rozmów z mieszkańcami (czasem sympatyczne, ale częściej słucha się pretensji i nie wiadomo co), a także wielogodzinnych rozmów z zarządem. Do tego czasem trzeba doktoryzować się z nieznanych tematów, np. pracy podzielników lub prawa rodzinnego.
Oczywiście zawsze znajdą się zawiedzione dusze, które na emeryturze będą szukać zajęcia w radzie. Pytanie czy 4000 członków, z budżetem kilkudziesięciu milionów musi zdawać się na brak odpowiedzialności materialnej, a tylko moralną (hahaha, moralność ma decydować o milionach, czyja? tych pań, które pisały statut pod siebie?)? Ja nie wierzę w cuda. Ludziom należy płacić za dobrą pracę. Inaczej nikt normalny, czynny zawodowo, do pracy nie przyjdzie. Muzyką i kolorami wyżyć się nie da.
Wiara czyni cuda. Ale życie is brutal and full of zasadzkas.
Na osłodę dodam, że pracę w radzie mam za sobą i jest to rozdział zamknięty. Mogę tylko patrzeć jak inni się męczą. Bez kasy normalni męczyć się nie będą. Albo będą podatni na pokusy.

NEO

Niektórym wydaje się, że do RN idą jakieś niezależne, obiektywne osoby. Że da się tak zrobić. Ale konflikt interesów jest immanentną cechą każdego członka RN spółdzielni. To nie są osoby z zewnątrz.

Gdy wymieniano windy w budynku H. Klietnika, zaraz powstał zarzut, że dlaczego jego budynek jest jednym z pierwszych.
Gdy remontowano po 30 latach klatkę G. Janasa, zaraz powstał zarzut, że dlaczego akurat u niego.
Gdy wylano nowy podest przed wejściem do klatki M. Wojtalewicza, zaraz powstał zarzut, że sobie załatwił ten podest.
Gdy J. Piotrowskiej zrobiono miejsce postojowe przed budynkiem, zaraz powstał zarzut, że to dla jej syna.
Gdy zarząd dociska Biedronkę, zaraz powstaje zarzut, że to E. Wargocka nie chce Biedronki, bo jej okna tam wychodzą.
itd. itp.....

Kiedyś członkiem RN był Tomek Sypniewski i przerażony tą paranoją, bał się zgłosić awarię na swojej klatce, żeby nie posądzono go o prywatę. W końcu zrażony tym polskim piekiełkiem, zawiścią i obłudą, po prostu sprzedał mieszkanie i się wyprowadził.

Jeśli więc ktoś liczy na to, że jacyś ludzie będą w RN i będą nie remontować swoich klatek, nie dbać o porządek wokół swoich budynków, nie myśleć o regulaminach i planach remontowych czy finansowych pod kątem swojego interesu, to jest hipokrytą. Ja mam inne doświadczenia, ale złudzeń żadnych.
Nie mam złudzeń, bo widziałam prywatę z bliska, oj bliska i widzę projekt statutu, który na szczęście się nie przyjął. To, że został napisany bez wyobraźni, bez jakichkolwiek refleksji nt skutków różnych rozwiązań, nie dość, że nie bierze pod uwagę podjętych wcześniej demokratycznych decyzji, opartych na złych doświadczeniach, to jeszcze realizuje bezczelną prywatę. Oto panie- autorki za darmo próbowały przeforsować dogodne rozwiązania, żeby na pewno znalazły się w RN, żeby jeszcze miały władzę w radach domów, a dla smaczku moraich złożyła kilkadziesiąt wniosków do statutu, a następnie sobie je przyjęła w całości, inne w większości odrzucając. Prywata? Chamstwo? Brak poczucia?
A podobno to takie świetlane postacie. Tak o sobie myślą.